Kiedy myślę „największa rzeka świata” pewnie nie jestem w stanie wyobrazić sobie, ile sekretów i tajemnic może skrywać jej nurt. Wiecie, że w Amazonce i jej dopływach występuje około 2500 gatunków ryb, czyli jedna dziesiąta wszystkich gatunków ryb słodkowodnych naszej planety? Już ta informacja brzmi dla mnie wystarczająco niesamowicie. Dlatego oglądanie serialu dokumentalnego „Wielkie rzeki” jest dla mnie fascynującą przygodą naszpikowaną mnóstwem ciekawych faktów i wiadomości. Jeremy Wade, znany z programu „Rzeczne potwory” tym razem postanawia zbadać nie to, co zjada ludzi kąpiących się w rzece, ale co wybija ryby kiedyś w tej rzece pływające. Pod swoją lupę biologa bierze największe rzeki świata i próbuje dowiedzieć się, co wpływa na stopniowe dziesiątkowanie drapieżnych gatunków ryb, kiedyś tak licznie występujących w rzekach-olbrzymach.
Jeremy rozmawia z ludźmi, którzy żyją wzdłuż brzegów rzek i przeprowadza szereg badań. Jako cel obrał sobie sprawdzenie, czy największa rzeka świata i jej nieco mniejsze koleżanki są już nie do uratowania. Jeszcze bardziej interesuje go, co dzieje się z rybami, które kiedyś naturalnie w tych rzekach występowały. Ganges to nie największa rzeka świata, ale jedna z trzydziestu największych. To od niej swoje badania zaczyna Jeremy.
Niegdyś Ganges obfitował w płaszczki, czy nawet rekiny. Teraz zmiana sposobu łowienia, ale też zanieczyszczenie rzeki, która nie tylko dostarcza pożywienia, ale jednocześnie jest też miejscem pochówku, bardzo wpłynęła na różnorodność gatunkową.
Serial „Wielkie rzeki” odkrywa przed nami dosłownie najbrudniejsze sekrety, jakie skrywa rzeka Amazonka, rzeka Zambezi, czy wspomniana już rzeka Ganges. O tym, co dzieje się z rybami znikającymi z rzek i dlaczego tak ważne jest dbanie o zachowane czystości wód słodkowodnych dowiecie się oglądając „Wielkie rzeki” cały dzień 24 grudnia tylko na Polsat Viasat Explore.
Autorka tesktu: Odeta Moro