Co turkus może mieć wspólnego z Las Vegas? O tym, że w amerykańskiej stolicy hazardu można w bardzo krótkiej chwili stać się bardzo bogatym człowiekiem, słyszeliście z pewnością wszyscy. Inna sprawa, że tak zdobyte zasoby można równie szybko stracić, ale to już zdecydowanie mniej przyjemny temat… Ale że zaledwie 340 km od Las Vegas bogactwo pulsuje dosłownie pod ziemią raczej nie mogliście wiedzieć. Tego zaś, że nad tym bogactwem próbuje zapanować wielopokoleniowa rodzina prowadząca biznes rodzinny możecie się już w sumie domyślać. Jeśli śledzicie programy pokazywane na kanałach z rodziny Viasat, wiecie, że rodzinny biznes sprawdza się również przy wydobyciu innego kamienia szlachetnego – nefrytu.
Turkusowy kamień na szczęście
Zapraszam Was więc do Tonopah w stanie Nevada. Tam, pod przewodnictwem prawdziwej głowy rodu – Donny, rodzina Ottesonów od trzech pokoleń zmaga się z turkusową gorączką. Pierwsze kopalnie turkusu powstały już 6000 lat p.n.e. na półwyspie Synaj, a obecnie największe złoża tego kamienia znajdują się w Iranie, Tybecie i Ameryce Północnej. To tam, właśnie w Nevadzie, możecie śledzić zmagania bohaterów „Turkusowej gorączki”. Bezsprzecznie turkus jest równie cenny, co niewdzięczny. W związku z tym próby jego wydobycia to nieustające zmagania m.in. z kapryśnym sprzętem. Z pewnością nie spodziewacie się, jak złośliwą rzeczą martwą może być zwykła koparka Oprócz tego naszych wydobywców lubią zaskoczyć warunki atmosferyczne, nieudana detonacja skały czy marudny klient żądający, aby jego zamówiony niebieski kamień szlachetny pojawił się teraz – zaraz.
Turkus, ten wyjątkowy kamień szlachetny, ma wiele odcieni, od jednolitych błękitnych, przez poprzecinane brązowymi i czarnymi fragmentami, po jasno zielone. Poszczególne odcienie są charakterystyczne dla miejsc wydobycia. Turkus wydobywany ok. 3 godzin drogi od Las Vegas jest jednolicie niebieski. Na niebiesko też zaświeciły mi się oczy po obejrzeniu kilku odcinków „Turkusowej gorączki”. A może by tak rzucić wszystko i wyjechać do Nevady…? Włączcie Polsat Viasat Explore i sprawdźcie sami, czy warto. Ja się zastanawiam.