Oceany, rzeki i każde większe jezioro obfitują w mnóstwo gatunków ryb i innych stworzeń. Tak się składa, że niektóre z nich należą też do pewnej…
Oceany, rzeki i każde większe jezioro obfitują w mnóstwo gatunków ryb i innych stworzeń. Tak się składa, że niektóre z nich należą też do pewnej specyficznej kategorii, mianowicie: potwory morskie. W pierwszym sezonie programu „Oko w oko z potworami” Cyril Chauquet odkrywał przed nami tajemniczy świat głębin i sprawdzał, gdzie mieszka największa ryba. Kolejny sezon to już większy kaliber – nurkowanie, oceany i totalna przygoda. Jak wiecie, Cyril, parafrazując naszą swojską Kobietę Pracującą, żadnego potwora się nie boi, więc im bardziej szalone ekscesy go czekają, tym mocniej zaciera ręce. W związku z tym na ekranie zobaczycie wszystko to, co tajemnicze i niebezpieczne, a na dodatek – oczywiście pod wodą. Czy już zacieracie ręce na drugi sezon? Ja tak!
Krokodyle? Phi!
Niewątpliwie potwory morskie stanowią obiekt zainteresowania nie tylko Cyrila Chauqueta. Rzekłabym nawet, że są takie grupy, które upodobały sobie tę tematykę wyjątkowo mocno. A należą do nich z całą pewnością filmowcy. Ileż to produkcji kinowych i telewizyjnych gościło w scenariuszu krokodyle, rekiny czy zmutowane piranie? Całe mnóstwo! Z pewnością macie wśród nich swoich ulubieńców. Ręka do góry, kto z wypiekami oglądał „Szczęki” (wszystkie części!)? Czy są tu jacyś fani „Anakondy”? A co z „Lake Placid”, gdzie krokodyl plus jezioro równa się wielka masakra? Nie da się też nie wspomnieć o „Godzilli”, która siała postrach nie tylko w wodzie, ale też na lądzie. Jednak prawdziwym hołdem dla wodnego świata, gdzie podwodne stworzenia prawie nie schodziły z ekranu był oczywiście „Aquaman”. Myślę, że Cyril Chauquet na pewno ma wśród tych tytułów swojego ulubieńca…
Mokra prawda
Między „Oko w oko z potworami” a kinowymi czy telewizyjnymi produkcjami jest jednak pewna zasadnicza różnica. Kino dostarcza nam morskich potworów w wydaniu mocno odrealnionym, a zazwyczaj nie mającym nic wspólnego z rzeczywistością. Nie powinno nas to dziwić, trochę do tego właśnie służy kino. Na wielkim ekranie można z radością patrzeć, jak zmutowane krokodyle odgryzają ludziom głowy, w realu nie byłoby to zupełnie zabawne, ani też specjalnie możliwe. Kinowe potwory morskie nie funkcjonują dalej niż poza taśmą filmową. Ale jeśli chcecie przekonać się, jak wyjątkowa może być natura i jak wspaniałe są podwodne stworzenia, które tropi Cyril Chauquet, koniecznie obejrzyjcie drugi sezon „Oko w oko z potworami”, tylko na Polsat Viasat Explore.
Autorka tekstu: Odeta Moro